EkonomiaOvb praca

Ovb praca

by

Chciałbym podzielić się moimi doświadczeniami dotyczącymi osób, z którymi rozmawiałem i rozmawiam na co dzień w sprawie podjęcia przez nie pracy w naszej firmie OVB, a tym samym w branży finansowej, ale na własny rachunek a nie na etacie. Początek jest prawie zawsze taki sam. Kandydat pyta czy dostanie stałą pensję za swoją pracę. Jak już przejdziemy ten etap po wytłumaczeniu mu, że pracować to on będzie i owszem, ale dopiero jak się najpierw nauczy podstaw naszego zawodu, potem zda odpowiednie egzaminy licencyjne, wtedy zaczyna się kolejny ”bieg z przeszkodami”. Tutaj słyszę, że z jego doświadczeń wynika, że rynek jest już tak nasycony produktami finansowymi, że nie ma z kim rozmawiać, że klienci nie chcą się spotykać, że ludzie nie mają pieniędzy itd. W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę Czytelników na słowo doświadczenia. Jakież one mogą być? Po postawieniu pytania, z iloma osobami do tej pory się skontaktował, słyszę z jedną, dwoma…. I na tej podstawie wyrobił sobie opinię na temat całego rynku liczącego 36 milionów potencjalnych klientów.

Ciekawe!!!

W tym miejscu duża część chętnych do pracy wykrusza się. Są to najczęściej osoby charakteryzujące się tzw. „słomianym zapałem”, które zawsze szukały i w przyszłości dalej szukać będą ciągle czegoś nowego, czegoś gdzie nie będą musiały „walczyć” lecz biernie korzystać z tego co od losu dostaną. Najczęściej są oni „wspierani” we własnych domach odpowiednimi komentarzami przez najbliższych członków ich rodzin i przyjaciół, którzy sceptycznie odnoszą się do rzeczy, których nie znają, bo przecież najczęściej nigdy dotąd się z naszym zawodem nie spotkali od przysłowiowej kuchni. Ich opinie są bez pokrycia, ale w naszym kraju już tak jest, że wszyscy na wszystkim znają się najlepiej, a w sprawach finansów jesteśmy tzw. mistrzami świata, każdy z nas. Pytam tylko, dlaczego jesteśmy tak bardzo zadłużeni, dlaczego wielu Polaków narzeka, że mało zarabia. Gdyby wszyscy się znali na pomnażaniu pieniędzy, to nie żyli byśmy na kredyt i nie byłoby problemów z ich spłacaniem.
Wracając do głównego wątku, ci współpracownicy, którzy nie ulegają wpływom zewnętrznym stawiają dalsze kroki w kierunku ich kariery, także finansowej.

Tutaj mniej więcej zaczyna się temat przeprowadzania rozmów kwalifikacyjnych z nowymi kandydatami na współpracowników. I znowu, od czasu do czasu, pojawiają się znane już słowa, to nie jest takie łatwe, nie ma chętnych do współpracy, a w ogóle to się nie da. Co do słów nie da się mam swój odpowiedni stosunek, który chciałbym na kilku przykładach przedstawić.

Na pewno nie da się przeskoczyć lamperii namalowanej na ścianie.
Na pewno nie da się wojskowego hełmu w rękach odwrócić na drugą stronę.
Na pewno nie da się okopać pod wodą.
Na pewno nie da się trzasnąć obrotowymi drzwiami.
Na pewno nie da się zdjąć spodni przez głowę.
Na pewno nie da się cofnąć wypowiedzianego słowa.

Z pozostałymi sprawami można sobie dać bardzo łatwo radę. Trzeba mieć wizję tego co się w życiu chce osiągnąć, jak człowiek chce żyć, w jakim standardzie. To na początek. Potem pewne rzeczy trzeba podporządkować głównym celom, co wiąże się z podporządkowaniem się swoim „starszym”, choć nie koniecznie wiekiem lecz doświadczeniem, kolegom z firmy, którzy nic innego nie chcą jak tylko, aby ich młody współpracownik jak najszybciej osiągał sukcesy. Ci którzy to zrozumieją i będą jednocześnie pilni, konsekwentni w działaniu i regularni, będą na właściwej drodze do sukcesu, a czas i tak upłynie.

Back to Top